Nawigacja
Rajd rowerowy Kroczewo-Płońsk-Kroczewo

Stare, chińskie przysłowie mówi, że kiedy nie ma się pomysłu, jak zacząć sprawozdanie z rajdu rowerowego, najlepiej zrobić to wierszem:

19 września w piękną pogodę,
żal nie ruszyć by było w drogę,
zatem po zgłoszeniu się czterech muszkieterów,
ruszyło w drogę sześć osób i sześć rowerów.
Celem tej podróży,
był gród niezbyt duży...

…i od razu łatwiej zacząć! Owym, niezbyt dużym, grodem było miasto Płońsk. Jak się okazało mimo swoich niewielkich rozmiarów, ma ciekawą historię wartą przypomnienia i kilka atrakcji, wartych zobaczenia. Jednak, aby uczestnikom rajdu nie było za lekko, nie wybraliśmy wcale najkrótszej drogi, prowadzącej „dojazdówką” przy trasie E7. Skorzystaliśmy ze znacznie spokojniejszego wariantu. Jadąc poprzez Kamienicę, Strzembowo i Bogusławice, około godziny 12:30 dojechaliśmy do Płońska. Przy okazji należą się podziękowania dla Pani Anitki Wiśniewskiej za zaproszenie i błyskawiczne „zorganizowanie” kawy dla opiekunów, a ciastek i cukierków dla chłopaków. Dzięki temu mogliśmy złapać oddech w komfortowych warunkach, zwłaszcza, że na ostatniej prostej Sebastian próbował swoich sił w wyścigu z panem Bartkiem (wyścigu nie dokończono, gdyż przy prędkości 43 km/h pan Bartek obawiał się zniszczenia fryzury i z konkurencji zrezygnował- wbrew temu, co twierdził Sebastian, nie chodziło wcale o brak sił!).

Po przyjeździe do Płońska mieliśmy zatem zapas sił, aby trochę „pokrążyć” i zapoznać się nieco z ciekawymi punktami na mapie miasta. Kolejno były to: miejsce pamięci po cmentarzu żydowskim, dom, w którym wychowywał się Dawid Ben Gurion- pierwszy premier Izraela, góra Kabana oraz dworek, w którym w latach 1865-1866 mieszkał i pracował Henryk Sienkiewicz.

Około godziny 13:30 przyszedł czas na odpoczynek i zasłużony obiad. Jak się okazało dwie ogromne pizze to zdecydowanie za dużo, jak na sześciu kolarzy-amatorów, ale „po paseczku, po paseczku”, prawie daliśmy radę!  W jedzeniu nie pomogła nam Pani Iwonka Kuśmierowska, którą namierzyliśmy, gdy wychodziła z salonu piękności. Wszak jej też należą się podziękowania- przede wszystkim za podniesienie walorów estetycznych naszego stolika, choć niezmiernie żałowaliśmy, że dłużej z nami nie posiedziała.

Po obiedzie odwiedziliśmy jeszcze jedno z tragiczniejszych miejsc w historii miasta- Piaski, gdzie w styczniu 1945 hitlerowcy rozstrzelali 78 mieszkańców Płońska.

Kierując się przez przemysłową dzielnicę miasta, gdzie niegdyś funkcjonowały m.in. tak poważne zakłady, jak Hortex i Wedel, przyszedł czas na odwiedziny w „Teatrze Sześciu Dębów”, gdzie nie tylko poznaliśmy różne rodzaje teatralnych lalek i kulisy ich wykonywania, ale również próbowaliśmy swoich sił w dość specyficznych dyscyplinach sportowo-cyrkowych. Uczyliśmy się jazdy na monocyklu (Pan Darek przejechał najdalej, ale oprócz jednego kółka, potrzebnych było jeszcze dwóch pomocników) oraz żonglowania, która to umiejętność wychodziła nam wszystkim zdecydowanie lepiej (schody zaczęły się dopiero, gdy trzeba było żonglować więcej niż jedną piłką!).

Płońsk opuściliśmy o godz. 15:30 i po pokonaniu kolejnych 23 kilometrów (w tym morderczej górki w Przyborowicach) byliśmy z powrotem w Kroczewie o 17:00.

Dzięki fajnej pogodzie i super uczestnikom należy uznać sobotę 19 września za spędzoną w ciekawy sposób. Na najbliższy czas pozostaje wyczyścić i nasmarować rowery (pamiętaj Maciek!) oraz planować trasę wiosenną!